
Grafika
Grafika w tej grze jest tak niesłychanie beznadziejna, że bez problemu mogłyby ją uciągnąć chyba nawet 16 bitowe systemy. Wszystko jest biedne, płaskie i ma może z 4 klatki.

Muzyka
Nawet nie ma „dolby prolodżik 2” ale ta kategoria wypada już znacznie lepiej. Gdyż nie wiem czy wiecie, ale ja właśnie recenzuję grę muzyczną gdzie zamiast pada dostajemy bębenek reagujący na klepnięcia ( bębenek ma w sobie dwa duże „ guziki” reagujące na nawet lekki nacisk) poza tym ów oryginalny sterownik zaopatrzony jest również w mikrofon wyłapujący np. klaśnięcia, może, dlatego mamy do wyboru 31 piosenek, które możemy sobie „wybębnić” i wyklaskać.

Muzyczka, która została nam udostępnione to bardzo znane kawałki popu (jego jest niestety najwięcej), muzyki klasycznej, rocka a nawet funky. Jeżeli chodzi o dźwięk to mogę jeszcze napisać chyba tylko o możliwości kupowania różnych odgłosów do bębenków (w tedy zamiast charakterystycznego odgłosu bongosów – nazwa bębenków wymyślona przez twórców, mamy możliwość usłyszenia np. sampli z Maria czy mojej ukochanej Zeldy (bo to ja jestem jej największym fanem).

Rock it on!!!!!!!!!!!
Ok. tak, więc… D.K jest jedną z najbardziej miodnych wynalazków 21 wieku. Gra się ultra przyjemnie w singlu ( mamy do wyboru tryb zaliczenia wszystkich piosenek na 3 poziomach trudności a ten najwyższy to naprawdę „rili H.C”) na zagranie wszystkich utworów na najtrudniejszym poziomie potrzeba minimum 3 tyg.

Ale zaraz, zaraz prawdziwa gra zaczyna się wtedy gdy mamy choć jednego kumpla z bongosami, wtedy odlatujecie w pełną miodu przestrzeń kosmiczną i choćbyście chcieli z niej powrócić ( wyłączyć grę) to i tak Wam się to nie uda. Do multi „plajera” mamy np. opcję „czelencz” gdzie razem z kumplem wybijacie rytm do jednej piosenki, dodano również opcję gry w „zespole” gdzie może wystąpić nawet do 4 graczy wspólnie dając czadu! W praktyce wygląda to tak, że będę do Was codziennie przychodzić znajomi i znajome, siedzieć wam w pokoju, grać,jeść ( wierzcie mi szybko głodnieją), potem narzekać, że z Wami przegrywają…i od nowa…