MOVIE ZONE - BLIŻEJ
SS-NG #30 KWIEWCIEŃ 2005






Patryk "Yisrael" Stanik
   Jeśli chcecie przeczytać historię zgoła inną niż recenzowany w tym numerze SS-NG "Hitch", tym razem pesymistyczną, zapraszam do lektury.
"Biżej" to najnowsze dzieło Mike'a Nicholsa, który teraz tworzy film pt "1001 nocy". Znany ze świentego "Absolwenta", "Barw kampanii" czy "Kto się boi Virginii Woolf" reżyser wraca niejako do swoich korzeni, opisując bardzo skomplikowane relacje międzyludzkie, które przeżarte są rakiem i brudem. Fabuła filmu, choć pozornie prosta, jest świetnym polem dla ukazania trudności, z jakimi człowiek walczy wierząc w emocje (lub, jeśli wolisz, uczucia). Przerysowany obraz całej sytuacji oczywiście służy tylko podkreśleniu problemu, wyolbrzymieniu tragedii jak za pomocą szkła powiększającego (podobny efekt wykorzystywał Fiodor Dostojewski w swoich największych dziełach jak "Idiota" czy "Bracia Karamazow", oraz, oczywiście, najsławniejsza "Zbrodnia i kara").
Kanwą filmu jest czwórka pozornie normalnych ludzi. Julia Roberts, Natalie Portman, Jude Law i Clive Owen wiodą swoje życie prawie normalnie. Gdy postać grana przez Jude'a - Dan, niespełniony pisarz i dziennikarz pracujący w kolumnie klepsydr w londyńskiej gazecie poznaje na ulicy Alice (Natalie Portman) wszystko wygląda jak bajkowa opowieść. Zakochują się w sobie i jest im wspaniale, mimo różnic charakterów raczej spokojnego Anglika i żywiołowej Amerykanki. Akcja przenosi się kilka lat wprzód, i choć widz nie jest o tym informowany to potrafi zauważyć przeniesienie raczej bez problemu (to ważne, gdyż reżyser jeszcze kilka razy przyspieszy tak fabułę - akcja filmu rozgrywa się na przestrzeni kilku lat). Dan napisał książkę i znalazł wydawcę, a gdy robiąc zdjęcia na jej okładkę poznaje Annę, fotografkę (Julia Roberts) szybko i jak zakochani zaczynają się całować, choć nie dochodzi do niczego więcej. Smutny jest fakt, że dość szybko o wszystkim dowiaduje się Alice, której następnie Anna, zupełnie nieświadoma wydania się wybryku, robi przejmujące zdjęcia. Dan, udając w Internecie Annę umawia się w jej imieniu z Larry'm, lekarzem lubiącym zaglądać na seks-czaty.

  Świetna rola Clive'a Owena


Gdy Larry spotyka się z Anną zdarzenia potoczą się szybciej, bo choć para poznaje się nietypowo, to jednak coś ich ku sobie przyciąga. Akcja znów rusza naprzód, a Larry i Anna są już po ślubie, chociaż nie długi czas. Gdy Larry wyjeżdża na kilka dni do Nowego Jorku na konferencję korzysta z usług prostytutki, ale że to człowiek szczery i uczciwy mówi o tym swojej żonie, naprawdę przestraszony, bowiem naprawdę w niej zakochany. Nie wie jednak, że jego wybryk jest niczym w porównaniu z romansem Anny z Danem, którzy międzyczasie jednak zaczynają się spotykać. Gdy Larry dowiaduje się o zdradzie swojej żony jest zdruzgotany i pała rządzą zemsty. Uczucie między Danem a Anną szybko wyparowują. Larry w barze go-go spotyka Alice, która po uczcieczce od Dana pracuje jako striptizerka.
Tak po któtce zarysowauje się historia, bardzo mroczna i zagmatwana, z której w którymś momencie w końciu bohaterowie będą musieli wyjść i czerpać wnioski.


  Jude Law i Julia Roberts


Ten film jest miejscami masochistyczny, nie z powodu brutalnych scen - Nichols jest o wiele subtelniejszy, przez co dziurawi nam serca tym, czego nie mówi wprost. Gra między kochankami jest ukazana jako śmiertelna penetracja duszy, która następnie zostaje okaleczona - raz i ostatecznie. Nic nie będzie znaczył fakt, że jedni w końcu wrócą do drugich - to już będzie samozniszczenie a nie wyjaśnienie trudnych spraw. Reżyser pokazuje nam, że zabawa z uczuciami, które w filmowym scenariuszu są trudne do zrozumienia i na pewno nie takie zwyczajne, kończy się zawsze ucieczką i niewiedzą. Sam koniec filmu, gdy Dan odkrywa tajemnicę Alice, jest ciosem ostatecznym - niczego nie można być pewnym, a jeśli już - to na pewno cierpienia.
Ilość emocji, jakie nagromadził w swoim obrazie Nichols jest ciężka do przełknięcia, dlatego przez długie dni po projekcji filmu miałem i nadal mam mieszane uczucia. Nie ulega wątpliwości, że film jest świetny, warty polecenia i po prostu solidnie wykonany. Chodzi o pytania, jakie zadaje nam reżyser - a może o odpowiedzi, jakie nam dał swym filmem, a jakich wcale nie chcielibyśmy zobaczyć czy usłyszeć? To na pewno film ciężki i zupełnie bez happy endu. Wplątując się w uczucie zmierzamy w przepaść, która skończy się fatalnie i o tym mówi nam Nichols. Przejmujący obraz cierpienia spowodowanego złamaniem zaufania i miałkością zwykłych ludzi. Całość świetnie uzupełnia niesamowita wręcz gra aktorska całej czwórki, a Clive'a Owena w szczególności (za co dostał nominację do Oskara). Pokazał on, że Król Artur to najmniej na co go stać - jego gra powala wręcz autentycznością i bólem, jakiego doznał i jaki zadał w odwecie.

  Zupełnie nowa Natalie Portman


Scena rozmowy z Alice w klubie go-go jest aktorskim majstersztykiem, za który, w mojej opinii, należał mu się Oskar. Inni jednak też nie próżnowali, Julia Roberts jak zawsze jest w formie, Natalie Portman powraca po gwiezdnowojennym gównie na sam szczyt, a Jude Law, chociaż skażony trochę zbyt Hollywoodzką i byle jaką twarzą, świetnie zagrał rolę rozkapryszonego kochanka i niemal dorasatjącego chłopca jeśli chodzi o poważne uczucia. Para Larry i Anna, starsza i bardziej doświadczona, jakby nadaje ton ranienia, za to Dan i Alice miotają się jak w klatce uderzając w co popadnie. Podobno rolę Anny miała zagrać Kate Blanchett, która jednak z powodu ciąży musiała zrezygnować - i chwała Bogu...

  Filmowa para i reżyser, Mike Nichols


Opisać kilkoma słowami film "Bliżej" jest niemożebnym. Sam tytuł pokazuje nam to, że naprawdę blisko znajdziemy się - ale nie bajkowej miłości rodem z "Hitcha", a bliżsi zagrożeniom, jakie czyhają w każdym uczuciu, a które, według reżysera, zawsze się spełnią czyniąc ludźmi emocjonalnymi kalekami bez prawdziwego celu w życiu, jakim zdaje się być oddanie drugiej osobie. Bohaterowie "Bliżej" za bardzo poznali smak niewypowiedzianego bólu zranienia, gdy zupełnie pozbyli się obrony. Wydźwięk jest przerażający, wrażenie, jakie film pozostawia, to beznadzieja i wytworzenie strachu przed prawdziwym otwarciem się na miłość. Jest jednak pocieszająca rzecz w całości - nie widziałem w tym filmie prawdziwej miłości, a Nichols pokazał nam ludzi zwichniętych uczuciowo i emocjonalnie niezdolnych do kochania. Toksyczność całości jest zbyt duża by zawsze była prawdziwa, jednak gdy czasem tragedia rodem z "Bliżej" ma miejsce w życiu jesteśmy świadkami śmierci człowieka.
MOVIE ZONE - BLIŻEJ
SS-NG #30 KWIEWCIEŃ 2005